Ranek mroźny, słoneczny. Jeńcy biegają i tupią już od godz. 3-ciej. Od południa pochmurno. Przyniesiono gazetę rosyj[ską] i polską gadzinę „Gazeta Radziecka” — treść [i] język ohydne — nowości żadne. Ogólnie nastrój się popsuł, obojętność, apatia. Cały dzień budowaliśmy prycze z desek. W barakach niesłychany hałas i rwetes. Każda grupa chce jak najprościej pryczę zbudować. Zatargi i awantury. Jedzenie na ogół lepsze niż w poprzednim obozie — jest gęstsze, smaczniejsze, więcej mięsne — miska na 12 ludzi.
Bołoto, pod Putiwlem (Ukraina), 5 października
Pamiętniki znalezione w Katyniu, przedm. Janusz Zawodny, Paryż 1989.
Br[i]ańsk. Po całonocnej podróży, przybyliśmy o godz. 8 do Briańska. Cały transport zjadł śniadanie składające się z bardzo dobrego kapuśniaku na mięsie i suchej kaszy jaglanej w stołówce jakiegoś oddziału wojsk. Obiecali machorkę. 2 listopada godz. 14.45 stacja w lesie Biełogora. [...] Lasy zaniedbane, zdewastowane. Do Moskwy 384 km.
Nastroje dobre, w piecyku pali się — jedziemy w nieznane — krążą rozmaite wieści. Kompasy wyciągnięto [i] wszyscy śledzą kierunek jazdy. Zachód dobra wróżba, wschód zła. Gdy pociąg zwraca się na wschód, miny wydłużają się i dobry nastrój traci się, gdy na zachód znów dobre. Godz. 12.00 [24.00]. Pociąg zatrzymuje się na jakiejś stacji. Czekamy dość długo, wreszcie każą nam przygotować się do wysiadania. Zatem jesteśmy u celu podróży — ujechaliśmy niedaleko, ale dokładnie nie wiadomo [gdzie jesteśmy], i od nikogo nie można się dowiedzieć. Jest zupełnie ciemno, zimno i błoto. Wyładowanie trwa godzinami, ustawianie, sprawdzanie, liczenie i wreszcie idziemy długą kolumną. Po dwóch godzinach marszu zbliżamy się do celu podróży. Widać oświetlone elektryką zabudowania. Okazuje się, że to miejscowość Kozielsk. Miasteczko typowo rosyjskie. Ciągnie się kilometrami. Bajorem miasta idziemy dalej, już rozróżniamy kontury klasztoru. To na pewno obóz, gdyż wszystkie obozy są w klasztorach. Przechodzimy rzeką po prowizorycznym moście, wchodzimy w zasieki z drutów kolczastych, to już tu. Klasztor robi wrażenie starego zamczyska obronnego. Mijając go, idziemy przez wspaniały las, tak grubych sosen i innych drzew nie widziałem. Zatrzymujemy się pod murem. Za murami budynki murowane i drewniane. Znów stoimy, liczą nas i dziesiątkami wpuszczają do środka. Jest już godz. 6 rano, znajdujemy się śród licznych zabudowań, różnych willi i domów. Kiedyś musiało być tu przepięknie. Obecnie na pół zrujnowane domy wśród wspaniałej przyrody. Otrzymujemy śniadanie i dowiadujemy się, że to obóz przejściowy i że pójdziemy do klasztoru.
Znów rejestracja. Tym razem zapisuje nas kobieta. Personel uprzejmy i grzeczny — miła zmiana, kilku osobników mówi po polsku, koło nich grupują się kupy jeńców. Stąd około godz. 10.15 idziemy do kąpieli i na stały pobyt do klasztoru.
Briańsk-Kozielsk, 2 listopada
Pamiętniki znalezione w Katyniu, przedm. Janusz Zawodny, Paryż 1989.
Mieszkamy w „Cyrku” [jeden z głównych bloków obozu urządzony w cerkwi] — 500 ludzi stłoczonych jak śledzie na 3 piętrach prycz. Wychodzenie i schodzenie niebezpieczne dla życia, nic się nie robi. Kłótnie i scysje na porządku dziennym. Nie ma [ni]gdzie wolnego miejsca, nie ma gdzie usiąść, nie ma co czytać, grać itd. Bezużytecznie dzień za dniem upływa na wyczekiwaniu, zrzędzeniu na wszystko. Znowu ogonki długie jak węże morskie do jedzenia, do wody, do latryny, do sklepiku.
Kozielsk, 25 listopada
Pamiętniki znalezione w Katyniu, przedm. Janusz Zawodny, Paryż 1989.
Fotografowanie w dwóch pozach różnych — z tym rosną nadzieje. Mówią, że przygotowują nam legitymacje, których żądają Niemcy. Potrwa to pewno z miesiąc, gdyż dziennie fotografują około 150 ludzi, a jest nas tu około 5000.
Kozielsk, 2 grudnia
Pamiętniki znalezione w Katyniu, przedm. Janusz Zawodny, Paryż 1989.
Wigilia. Zabroniono kolęd i zbierania się. [...] Paląc ostatnią „Mewę”, spędziliśmy czas do godziny 1.00. Zamiast choinek zatknięte na słupach gałązki. Paliły się tu i ówdzie świeczki, krążyły opłatki robione przez jeńców z mąki (szare, cienkie placuszki). Z jednej strony panowało ożywienie, z drugiej głęboka zaduma i nawet łzy. Kolędować nie wolno. Wszyscy przenieśli się myślami do swoich i snuli powrotne marzenia. Noc księżycowa, lekki mróz i śnieg — idealne święta — niestety tylko pod tym względem.
Kozielsk, 24 grudnia
Pamiętniki znalezione w Katyniu, przedm. Janusz Zawodny, Paryż 1989.